Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie.djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Thomas Cochrane ze swą eskadrą zrobił porządek przed kilku laty wzdłuż wybrzeży Borneo. Ten to się nawojował, co? Słyszałem o tem od chłopców z szalupy Diana, którą naprawiano w Kalkucie, kiedy tam byłem na Warwick Castle. Wzięli tu w tej okolicy jakieś królewskie miasto leżące wyżej nad rzeką. O nicem innem nie gadali.
— Sir Thomas sprawił się porządnie — odrzekł Lingard — ale upłynie jeszcze dużo czasu, zanim to morze będzie równie bezpieczne jak kanał angielski w czasie pokoju. Mówiłem o tem świetle głównie po to, aby pouczyć pana o wszystkiem na co trzeba zwracać uwagę na tych morzach. Czy pan zauważył, jak mało statków malajskich widzieliśmy przez te wszystkie dni, co się — że tak powiem — włóczymy po tem morzu?
— Nie mogę powiedzieć, panie kapitanie, abym przywiązywał do tego faktu jakieś specjalne znaczenie.
— To znak, że coś się dzieje. Kiedy się puści jakąś wieść na te wody, wędruje od wyspy do wyspy; nie trzeba na to żadnego wiatru, któryby ją pędził.
— Jestem sam marynarzem z głębokich wód i przez całe życie żeglowałem spokojnie z portów angielskich — rzekł Shaw z wielką rozwagą — nie mogę więc twierdzić, że znam wszystkie szczególne właściwości tych okolic leżących poza uczęszczanemi drogami. Ale umiem pełnić wachtę w zwykły sposób i zauważyłem, że statki trafiały się rzadko w ostatnich dniach; zważywszy że prawie codzień mieliśmy ląd w pobliżu — to z tej, to z tamtej strony.
— Zapozna się pan prędko z temi szczególnemi właściwościami, jak pan je nazywa, jeśli pan pozostanie ze mną jakiś czas — zauważył niedbale Lingard.