Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XLIX

Marynarka wojny Dwudziestoletniej umiała doskonale to zrobić, a najlepiej wówczas, gdy lord Nelson tchnął w jej ducha swą własną pasję honoru i sławy. Szczęśliwa to była marynarka. Jej zwycięstwa nie polegały wyłącznie na miażdżeniu bezsilnych okrętów i mordowaniu struchlałych ludzi. Oszczędzono jej tych okrutnych łask, o które żadne mężne serce nigdy modłów nie zanosi. Miała szczęście do swych przeciwników. Mówię: przeciwników, bo przyzywając na pamięć tak wspaniałe wspomnienia, należy unikać słowa „nieprzyjaciel“, którego wrogi dźwięk przedłuża w nieskończoność przeciwieństwa i walki narodów, może nieuchronne, może wyroczne — a zarazem takie daremne. Wojna jest jednym z darów życia; lecz niestety! żadna wojna nie wydaje się niezbędna, gdy czas położy kojąca dłoń na namiętnych nieporozumieniach i namiętnych pożądaniach wielkich narodów. Le temps — jak powiedział pewien wybitny Francuz — est un galanthomme“. Popiera ducha zgody i sprawiedliwości, których dzieło przynosi tyleż chwały co wojenne czyny.
Obie floty naszych przeciwników — jedna rozprzężona wskutek zmian wywołanych przez rewolucję, druga zaśniedziała wśród niedbalstwa upadającej monarchji — rozpoczęły walkę, mając dużo szans przeciw sobie od samego początku. Wskutek naszego męstwa, naszej odpowiedzialności oraz genjuszu wielkiego wodza, wzmocniliśmy w czasie wojny naszą przewagę i utrzymaliśmy ją do końca. Lecz w radosnem złudzeniu niezwyciężonej potęgi, złudzeniu które długi szereg wojennych powodzeń daje narodowi, łatwo można