Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zupie nic nie brakowało. Nalałem sobie drugi talerz. Podnieciły mię te godziny ciężkiego trudu na czele chętnej załogi. Byłem dumny że puściłem w ruch ciężkie kotwice, liny, łodzie i że mi to poszło gładko; byłem zadowolony że umieściłem według wszelkich prawideł kotwicę zawozową, zapasową i małą ściśle tam, gdzie przypuszczałem że przyniosą najwięcej pożytku. W tym wypadku gorzki smak wejścia na mieliznę nie dla mnie był przeznaczony. Doświadczyłem go później, i dopiero wówczas zrozumiałem osamotnienie człowieka na którym ciąży odpowiedzialność.
To kapitan wpędza statek na mieliznę; to my go ściągamy.