Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wpadli w złe towarzystwo chłopców z innych okrętów, muszę wyznać z przykrością że stroili miny za jego plecami, wcale się z tem nie kryjąc, i przedrzeźniali pompatyczny sposób w jaki się nosił.
Ów mistrz w swojej sztuce był dygnitarzem i niczem więcej; ale, jak już mówiłem, wśród znanych mi mistrzów tej sztuki pięknej panowała niekończona różnorodność usposobień. Niektórzy z nich, byli to wielcy impresjoniści. Narzucali człowiekowi strach przed Bogiem i Nieskończonością — lub w innych słowach, przed zatonięciem wśród straszliwej wspaniałości. Mógłby kto sobie wyobrazić że miejsce, w którem człowiek rozstaje się z tym światem, uduszony w wodzie, nie odgrywa wielkiej roli. Wcale tego pewien nie jestem. Może odznaczam się nadmierną wrażliwością, ale wyznaję: wzdrygałem się zawsze z uczuciem niesmaku na myśl, że mógłbym wpaść nagle do rozwścieczonego oceanu wśród ciemności i zgiełku. Nieświadomi rzeczy nazwą utopienie się w stawie losem haniebnym, a jednak jest to koniec wesoły i kojący w porównaniu do innych zakończeń ziemskiej karjery, przed któremi drżałem, bywało, w przerwach wśród gorączkowej pracy, a nawet podczas największego jej natężenia.
Lecz dajmy temu pokój. Dowódcy, których wpływ zostawił po dziś dzień ślady na mym charakterze, łączyli twórczą zapalczywość z umiejętnością wykonania, opartą na trafnej ocenie środków i celów, która stanowi najwyższą zaletę człowieka czynu. A artysta jest człowiekiem czynu, czy stwarza jakąś postać, czy wymyśla jakieś narzędzie, czy też znajduje wyjście z zawikłanej sytuacji.
Znałem także i kapitanów, których sztuka polegała