Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wości, ponieważ celem jego jest dotarcie aż do samego źródła śmiechu i łez. Widok ludzkich spraw zasługuje na podziw i litość. A także i na szacunek. Nie można pomawiać o obojętność tego, kto składa powściągliwy hołd ludzkim sprawom w westchnieniu, które nie jest szlochem, w uśmiechu, który nie jest grymasem. Rezygnacja, bynajmniej nie mistyczna lub oderwana, rezygnacja o szeroko otwartych oczach, świadoma siebie i natchniona przez miłość, jest jedynem z uczuć, które blagą stać się nie może.
Nie uważam jednak rezygnacji za ostatnie słowo mądrości. Zbyt jestem na to dzieckiem swego czasu. Ale myślę że właściwą mądrością jest pragnąć tego, czego chcą bogowie, nie wiedząc może czego oni pragną — a nawet czy mają wogóle jakie pragnienia. W tej sprawie życia i sztuki „jak“ ważniejsze jest dla naszego szczęścia, niż „dlaczego“. Zgodnie z powiedzeniem tego Francuza: „Il y a toujours la manière“. Święta prawda. Tak. Sposób także coś znaczy. Sposób w jaki człowiek się śmieje, płacze, ironizuje, oburza czy zapala, wypowiada swą opinję — i nawet kocha. Sposób postępowania, który — niby rysy i wyraz ludzkiej twarzy — odbija wewnętrzną prawdę dla tych, co umieją patrzeć na swoich bliźnich.
Ci, którzy mnie czytają, wiedzą o mem przekonaniu że świat, doczesny świat, spoczywa na paru bardzo prostych wyobrażeniach, tak prostych, że muszą być prastare. A między innemi spoczywa głównie na pojęciu Wierności. W czasach, kiedy się można spodziewać że tylko to, co zawiera jakikolwiek element rewolucyjny, przyciągnie ogólną uwagę, nie byłem rewolucyjny w swych książkach. Buntowniczy duch jest niezmiernie wygodny z tego względu, że pozbawia