Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tranzakcyj dowodziła szczególnej mądrości. Może zaważył tu mój zawód marynarza — w połączeniu z wrodzoną mi skłonnością do trzymania się jedynej rzeczy bezspornie mojej — lecz odczuwam poprostu wstręt do utraty, nawet na jedną chwilę wzruszenia, tej pełnej władzy nad samym sobą, która jest pierwszym warunkiem dobrej służby. A pojęcie o dobrej służbie przeniosłem z mego wcześniejszego do późniejszego życia. Ja, który nie szukałem nigdy w pisanem słowie nic poza pewną postacią Piękna, przeniosłem tamten artykuł wiary z pokładu okrętów na bardziej ograniczoną przestrzeń mego biurka, i sądzę że stałem się przez to raz na zawsze niedoskonały w oczach wykwintnego towarzystwa czystych estetów.
Zarówno na politycznem jak i na literackiem polu ludzie najczęściej zdobywają sobie przyjaciół przez namiętność swych uprzedzeń i konsekwentną ciasnotę poglądów. Ale nigdy nie umiałem kochać tego, co nie jest godne miłości lub nienawidzieć tego, co na nienawiść nie zasługuje — wyłącznie przez szacunek dla jakiejś ogólnej zasady. Nie wiem, czy trzeba odwagi aby to zeznać. Gdy przebyliśmy połowę drogi wyznaczonej nam w życiu, patrzymy beznamiętnie na radości i niebezpieczeństwa. Tedy oświadczam ze spokojem, że w wysiłku dążącym do wywołania skrajnych wzruszeń, podejrzewałem zawsze poniżający odcień nieszczerości. Aby głęboko innych poruszyć, musimy z całym rozmysłem dać się porwać uniesieniu poza granice właściwej nam wrażliwości; jest to może dość niewinne i nieuniknione, jak u aktora, który na scenie podnosi głos ponad ton zwykłej rozmowy — ale jest jednak konieczne. Niewielki to grzech bezwątpienia. Lecz niebezpieczeństwo polega na tem, że pisarz staje się