Strona:PL Joseph Conrad-Tajny Agent.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

notatki. „Nieprzenikniona tajemnica zawiśnie chyba na wieki...“ Umiał każde słowo na pamięć. „Nieprzenikniona tajemnica...“ Krzepki anarchista, zwiesiwszy głowę, pogrążył się w głębokiej zadumie.
Ta sprawa zagrażała podstawom jego istnienia. Kiedy się wybierał na randki z kobietami, którym zawrócił głowę — zalecał się do nich zwykle na ławkach w Kensington Gardens albo u ogrodzeń przed domami — obawiał się wciąż, że zacznie mówić o „nieprzeniknionej tajemnicy, która“... Ponieważ był spoufalony z wiedzą, jął się lękać obłędu czyhającego nań wśród tych wierszy. „Zawiśnie chyba na wieki“... To było opętanie, to była tortura. W ostatnich czasach zaniedbał się stawić na kilka takich spotkań, podczas których zdobywał bezwzględną ufność obejściem pełnym uczucia i męskiej tkliwości. Łatwowierność kobiet z różnych środowisk zadawalniała potrzeby jego miłości własnej i zaopatrywała go w środki materialne. Potrzebował jej do życia. Miał ją na zawołanie. Ale jeśli nie będzie mógł nadal jej wyzyskiwać, śmierć z głodu zagrozi i jego ideałom, i jego ciału... „Nad tym czynem szaleństwa lub rozpaczy“.
Dla całej ludzkości „nieprzenikniona tajemnica“ miała na pewno „zawisnąć na wieki“ nad ową sprawą. Ale co on, Ossipon, pocznie, jeśli sam jeden ze wszystkich ludzi na świecie nie zdoła nigdy zapomnieć o tej przeklętej historii?
A wiedział najdokładniej wszystko to, co dziennikarz podawał do wiadomości czytelników, zatrzymując się na samym progu „tajemnicy“, która „zawiśnie na wieki“...
Towarzysz Ossipon był dobrze poinformowany. Marynarz pilnujący pokładu zauważył co następuje: