Strona:PL Joseph Conrad-Młodość; Jądro ciemności.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do kraju leżał czerwony i nieczuły na wszystko; drugi zaś, pochylony nad swemi księgami, wciągał poprawnie pozycje różnych idealnie poprawnych tranzakcyj; a czterdzieści stóp poniżej progu chaty widać było nieruchome wierzchołki drzew z gaju śmierci.
— Następnego dnia opuściłem nareszcie stację razem z karawaną złożoną z sześćdziesięciu ludzi, wyruszając na dwustomilowy marsz piechotą.
— Nie warto rozwodzić się nad tem. Wszędzie ścieżki i ścieżki; wydeptana sieć ścieżek snujących się po pustym kraju przez wysoką trawę, przez spaloną trawę, przez gąszcz, na dół i w górę przez chłodne wąwozy, w górę i na dół po kamienistych pagórkach rozprażonych przez upał; a przytem samotność, zupełna samotność — nikogo, ani jednej chaty. Ludność wyniosła się stamtąd już dawno. Gdyby tak cała masa tajemniczych Murzynów, uzbrojonych w straszliwy oręż wszelakiego rodzaju, zaczęła nagle podróżować drogą między Deal a Gravesend, łapiąc parobków na prawo i lewo do dźwigania ciężkich juk, wyobrażam sobie że każdy folwark i każda wieś w tych okolicach opróżniłyby się bardzo szybko. Ale tutaj i zabudowania znikły również. Przechodziłem jednak przez kilka opuszczonych wsi. Jest coś wzruszająco dziecinnego w ruinach ścian z trawy. Dzień po dniu słyszałem za sobą tupot i szelest sześćdziesięciu par bosych nóg, a każda para dźwigała sześćdziesięciofuntowy ciężar. Rozbijanie obozu, gotowanie, sen, zwijanie obozu, marsz. Od czasu do czasu znajdowaliśmy Murzyna spoczywającego w wysokiej trawie blisko ścieżki — tragarza który padł martwy w uprzęży, a obok niego pustą tykwę na wodę i długi kij. Wielka cisza naokoło nas i w górze. Niekiedy wśród spokoj-