Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czył silny wstręt do procesów giełdowych w środku tychże budynków. A jednak mógłby tkwić heroizm w tych sprawach; cały handel stałby się sprzedażą synogarlic, nie zaś rzeczą zdrożną. Zawsze mocno się dziwiłem, że bohaterstwa nigdy nie łączono z procesem dostarczania ludziom pokarmu lub ubrania, ale raczej z praktyką kwaterowania się u ludzi dla zdobycia jadła lub obdzierania ich ze sukien. Niszczenie zbroi jest czynem bohaterskim we wszystkich wiekach, ale sprzedaż ubrania, starego, czy nowego, nie miała nigdy barwy wielkoduszności. A jednakże trudno pojąć, dlaczego karmienie głodnych i odziewanie nagich miałoby stać się poziomą rzeczą, nawet gdy się ją prowadzi na wielką skalę. Gdyby udało się przyczepić do niej w jakikolwiek sposób pojęcie podboju, lub gdyby istniał jakiś uporczywy naród, wzbraniający się przed pociechą tak, aby można się było pysznić udzieleniem mu przemusowej pociechy i, że tak powiem, „zajęciem kraju“ przy pomocy podarunków raczej, niżeli przy pomocy armii, to byłoby zaiste bohaterstwo. Albo gdyby uważano jako zwycięztwo tak samo zasianie ugoru, jak stratowanie łanu i walczono zato, kto ma budować wsie, zamiast o to, kto je ma wojskiem zajmować, to byłoby też bohaterstwem. Czyż przy wykonywaniu tych pożytecznych czynów nie można wyobrazić sobie wszystkich form heroizmu? Wątpicie w to, kto jest najsilniejszy? Można przekonać się o tem przy pomocy łopaty równie dobrze, jak przy pomocy miecza. Kto jest najmędrszy? Trzeba także dowcipu do uplanowania innych przedsięwzięć niż bitwy. Kto najdzielniejszy? Zawsze trzeba walczyć z żywiołami silniejszemi od