Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powiadam wam, dżentelmani Anglii, jeżeli kiedykolwiek chcecie widzieć wasz kraj oddychający znów czystym oddechem nieba i przyjmujący w siebie ducha, zamiast gnijący i rozpadający się, wydęty kwasem węglowym (i w ten tylko sposób wielki), to musicie zarówno myśleć i czuć za Anglię, jak wszyscy bić się za nią; musicie nauczyć się, że prawdziwa wielkość, jaką kiedykolwiek dotąd osiągnęła lub jeszcze osiągnąć może, zdobyła wtedy, kiedy pola jej były zielone, a twarze jej dzieci zarumienione — że wielkość jeszcze jest dostępna dla Anglików, chociażby ziemia pod ich stopami nie była wyżłobiona, a firmament nad ich głowami czarny — i że gdy dla ich kraju nadejdzie czas złożenia swego honoru w pyle, to jego flaga nie powieje wyżej dlatego, że to będzie pył węglowy. Dżentelmani, odzywam się do was uroczyście, że zbliża się dzień, w którym żołnierze Anglii staną się jej wychowawcami, a kapitanowie jej armii kapitanami jej myśli.
Pamiętaj więc, wojskowa młodzieży, która jesteś w ten sposób całą nadzieją kraju, albo musisz nią być, jeżeli kraj ma posiadać jakąkolwiek nadzieję; pamiętaj, że zdolność twa do spełnienia twego całego przyszłego zadania zależy od tego, czem jesteście obecnie.
Żaden żołnierz dobry w starszym wieku nie był niedbałym lub umysłowo leniwym w młodości. Niejeden bezmyślny chłopiec stał się dobrym biskupem, albo dobrym prawnikiem, albo wreszcie dobrym kupcem, ale nigdy taki chłopiec nie został dobrym generałem.