Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pora ogólnego polowania z przeszkodami i krokieta; ale nie zdaje mi się, aby w krokiecie mogły się ujawnić najlepsze cechy szlachty obydwóch narodów. W sprawie tej zastosowuję próbę, opierającą się na związku między wojną a sztukami, i zastanawiam się nad tem, jakiego uczucia doznawałbym jako rzeźbiarz, gdyby mi polecono wystawić w Westminster Abbey pomnik dla zmarłego rycerza, z młotkiem w jednej, a bilą krokietową w drugiej ręce. Może być, że są to u mnie jeno resztki dzikiego gotyckiego przesądu; lecz jabym wolał go wyrzeźbić z tarczą po jednej a mieczem po drugiej stronie. Uczyniłbym to bez względu na przywiązaną do postaci zmarłego opowieść o spełnionym obowiązku lub obronie dobrej sprawy.
Przypuśćmy, że ów rycerz wyjechał sobie okolicznościowo tylko, aby pobić się ze swym sąsiadem dla wprawy; przypuśćmy, że był on tylko awanturnikiem i że zdobywał sobie chleb, oraz napełniał sakiewkę przy pomocy miecza. Mimo to doznaję takiego wrażenia, jak gdyby szlachetniej z jego strony było zdobywać swój chleb zabawą wojenną, aniżeli jakąkolwiek inną zabawą; o wiele wolę, aby rąbał, aniżeli zakładał się. O wiele jest lepiej, ażeby ujeżdżał wojenne rumaki, aniżeli konie wyścigowe; wreszcie — a mówię to poważnie i z rozmysłem — o wiele bardziej wolę, ażeby zabił swego sąsiada, aniżeli oszukiwał go.
Ale pamiętajcie, że o ile to może być prawdą, odnosi się jedynie do zabawy w wojnę, w której osobista siła ludzka przejawia się w całej pelni przy władaniu orężem.