Strona:PL Jerzy Żuławski - Prolegomena.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 66 —

w sobie... Warunkiem prawdziwego dzieła sztuki jest, aby było wyrazem tworzenia w duchu artysty a pobudzało do tworzenia w duchu widza, słuchacza, czytelnika. Więcej ci nic powiedzieć nie umiem, bo więcej nic nie wiem.
Milczałem, a on znów zwykłym ruchem, odrzuciwszy w tył głowę, zwrócił się twarzą na gwiazdy. Po chwili rzekł, zataczając szeroki krąg ręką:
— Patrz! i ten świat dookoła nas — to jest hieroglif, w którym się twórcza myśl boża zawarła. Dlatego świat jest piękny...
Powiodłem okiem dokoła. Noc już zapadła głęboka, ale rozświetlał ją księżyc dwurogi, późno wstający z mgły, co się pod nim białawym, zwiewnym puchem srebrzyła, leżąc na mieście i u stóp wzgórz nad krętą Aarą. Ogromne, białe, ciche morze pod nami, rozbijające się lekką falą o wieże i wyższych dachów szczyty i leśne zbocza w oddali. Księżyc nierychły, zarumieniony jeszcze, złocił na niem szeroką smugę i szedł coraz wyżej na firmament, naprzeciw Alp, co majaczyły w dali białawym obłokiem nad czernią wzgórz lesistych, na otchłannem, czarnem niebie. A nad nami były gwiazdy. Około księżyca kilka ich tylko jaśniejszych świeciło, ale dalej ku szczytowi nieba wisiały roziskrzonym tumanem, chmurą światów błyszczących nad cichą i uśpioną ziemią. A ziemia, w mgłę otulona, pachniała wszystkiemi swemi kwiatami...
A my, zapatrzeni, siedzieliśmy długo w milczeniu, czując puls wiekuistego tworzenia przepływający nam przez dusze. Nie wiem, czy mój przyjaciel miał słuszność w tem wszystkiem, co mówił, ale wiem, że świat był piękny...