Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Prolegomena.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 65 —

dopiero, stwarzać piękno ze siebie i dla innych, absolutniej, samodzielniej, bez pobudki, to jest być artystą! Artystą, prawdziwym twórcą, mówię, nie sztukmistrzem ani zręcznym rzemieślnikiem... Czuć światy, które się tam w głębi duszy z iskierki, z niczego rodzą, utrwalać je w pewnej ilości znaków i rzucać w ten świat, który Bóg stworzył, jako jego dopełnienie!
Nie mogłem się powstrzymać od wykrzyku:
— A iluż ich masz, takich artystów!
— Co na liczbie zależy? Dość, że są i tworzą i dają światu dzieła sztuki...
Urwał, a potem zwrócił się do mnie i zmieniając ton, rzekł z uśmiechem:
— Zechcesz mnie zapewne schwycić na nieścisłości? Powiedziałem: »dzieła sztuki«, ja, który odmawiam piękna przedmiotom, przenosząc je w głąb ludzkiej istoty?
— Rzeczywiście, nie wiem, jak tę sprzeczność usuniesz.
— Nie potrzebuję jej usuwać, bo jej niema! Czyż powiedziałem, że dzieło sztuki jest piękne w przedmiotowem znaczeniu? Z dziełem sztuki ma się tak samo, jak z każdą inną rzeczą, którą nazywamy piękną.
— Cóż więc sprawia, że dzieło sztuki jest tem, czem jest?
— Impuls twórczy, który w niem leży. Artysta stwarza w swoim duchu świat nowy i zamyka go w hieroglifie, który się dziełem sztuki nazywa. A hieroglif ten dla tych, co hieroglify czytać umieją, staje się pobudką do stworzenia świata nowego, mniej lub więcej podobnego temu, który artysta stworzył