Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Codziennie łzy me padały w morze
i na błękitnym wielkich wód przestworze,
aby cię przyzwać z oddali
na Szklaną Górę, na ostrów z korali —
ja łzami-perłami szyłam
słowo tęsknoty;
codziennie w smutne gasnące zorze,
wznosząc powieki,
ócz swych rzucałam blaski
i na błękitnym wielkich nieb przestworze
napróżno spojrzeń gwiazdami szyłam
znak mej miłości złoty,
zaklęte słowo łaski, —
któregoś nie dojrzał — daleki...
— A wiesz? — tak piękna byłam...

Lecz mijał czas —
i każdy dzień z mych cudnych kras
brał jeden klejnot drogi
na nieoddanie wiecznie...
Zły starzec Czas
wszedł w mego zamku progi:
kradł moje perły-łzy,
mych oczu blaski słoneczne,
kradł me uśmiechy i moje sny,
tęczowe sny,