Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co wejścia do zamku twojego strzegły —
i u stóp twych klęczę,
patrzący
jak w świt,
na ciebie, w gwiazdy ubraną i w tęcze — — —

Tyżeś to jest? — Królewna-Cud?
ty — złotowłosa życia mego zorza?
ty — biały ukojenia ptak,
zesłanka boża?...
Nie jestżeś jeno jedną z owych złud,
dla których morza
napróżno przeszedłem w bród
i błędny-m schodził szlak,
z szumem na zbroi mojej orlich piór
na sto zaklętych wdzierając się gór? —
Nie jestżeś tylko jedną z owych mar,
które — w wieczystej pogoni —
moja tęsknota
w złudny stroiła czar? —
Nie jestżeś znów
jednym z tych moich snów
tęczowych, które pryskały mi w dłoni
— jak sny?...
Ty złota,
to ty? — to ty?...