Ta strona została uwierzytelniona.
Weźcież, weźcież z sobą, dzwony,
żal mój wielki — niezgojony.
żal za wszystkiem, co przepada,
co przepada — a nie wróci;
proścież Boga, niechaj skróci
śmierć dni moje — śmierć ta blada...
Wszędy w koło same groby
i łzy same, kir żałoby, —
a pod kirem młodość leży,
świat, marzenia, szczęście, wiara,
a nad grobem życia mara
opłakuje grób ten świeży.
Dzwony, dzwony, mówcież przecie,
że mogiła ta na świecie
duszę rani, serce wierci,
że wciąż świeża — nie zasycha,
i że duch mój jeno wzdycha
do pokoju i do śmierci...