Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

im ich więcej, tem więcej dusza moja łaknie;
czemże żywić się będzie, gdy wrażeń zabraknie?

Marność, marność! Wrażenia duszę rozpychają,
chcą ulecieć na światy, a drogi nie znają!

Blade, bezdźwięczne słowa,
myśli w nich kona połowa!

Dawniej ludzie ze sercem chórem tak, jak moje,
w hełmie błędnych rycerzy szli na dziwne boje,
myśl ich gnała po światach nowych i nieznanych;
dzisiaj świat ich zamyka — w domu obłąkanych!

Straszna choroba w mózgu się rozwija;
kędyż lekarstwo, które ją zabija?

Rwij się struno! Dźwięk twój głuchy
samobójcze budzi duchy!

Nad grobem moim rzekną przyjaciele:
Zdolny był to młodzieniec i mógł zdziałać wiele,
ale wypadki i okoliczności,
los, — i tak dalej! Znacie pogrzebowe mowy?
niema w nich nowości!

Ziemią przysypią szaleńca kości,
w nocy przyjdzie urągać szyderczy krzyk sowy,