Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
NA KONIU.

Hej, skały wy moje! hej, lesie jodłowy!
hej, czyste krynice! wąwozy, parowy!
hej, koniu kochany, ty szybki jak łania,
co wicher prześciga, gdy w polu ugania! —
jam przy was szczęśliwy, radosny jak dziecię,
i dobrze mi tutaj, jak nigdzie na świecie!

Gdy konia dosiędę, ostrogą go ścisnę,
wnet w biegu szalonym na siodle zawisnę,
jak orzeł w obłokach w tumanie się kryję;
koń pędzi i ziemię kopytami ryje,
skry sypie nozdrzami, — kark bieli się pianą, —
wiatr świszcze i muska mu grzywę rozwianą;
a kiedy się przepaść roztworzy pod nogą,
koń rzuca się spięty żelazną ostrogą
i czterma kopyty zawisa nad dołem:
już przepaść przesadził, — już pędzi sokołem
wciąż naprzód, a drzewa migają przy drodze!
Hej, koniu! leć z wichrem! oto puszczam wodze!