Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W tym biegu szalonym — szalenie mknie życie,
krew raźniej się rusza, szybsze serca bicie,
i myśli do głowy tak cisną się tłumem,
że darmo im marzeń zabraniać rozumem!

Ach! — Sądzę, że ptakiem szybuję pod niebem,
że wicher napojem, a gromy mi chlebem —
i nagle mi w duszy ta struna zadźwięknie,
co pieśni rozlewa i kocha się w pięknie,
i czuję, jak jęczy w mej piersi szalonej,
a dźwięk jej onemu podobny, co dzwony
wydają ze srebra — do dyszla przykute,
gdy konie z wędzideł i lejców rozzute
na wiatr się rzucają z rozhukaną grzywą,
księżycem z żelaza drąc ziemię leniwą,
że niechce wraz z niemi oszaleć i pędzić,
lecz woli pyłami na szalone zrzędzić,
iż drgnąć ją zmuszają wichrowym tententem
i lecą gdzieś w przestrzeń burz ciemną odmętem...

Jak dzwonki te srebrne, tak struna ta dźwięczy,
lecz ledwo pieśń pocznie, poczętą się męczy, —
bo serce dzwonowi a myślom zaś słowa
nastarczyć nie mogą: więc mrze ich połowa,
a druga bezładna, jak tyki rozstawne
oznacza te miejsca, kędy drogi sławne