Tedy maluczko odstąp od człowieka,
niechaj odpocznie, nim on dzień zadnieje,
którego oto jak najemnik czeka!
Drzewo ucięte jeszcze ma nadzieję,
że się odmieni i liść wyda młody;
chociaż się korzeń jego już starzeje
i próchno porze pień; na zapach wody
— skrzepione — bujną latorośl wypuści,
jakby je z nowa sadzono w ogrody!
Lecz tak się człowiek nie odnowi: juści
gdy zemrze, strawion i dokonan będzie!
Jakoby morze wyciekło z czeluści,
jakoby rzeka, powstrzymana w pędzie,
wyschła — tak człowiek, ległszy raz, nie wróci,
póki trwa niebo! nad grobu krawędzie
głowy nie wzniesie ani się ocuci!
Ktoby mi dał to, byś w otchłani raczył
skryć mię i schować, aż przeminie chuci
Twej zapalczywość? byś mi czas naznaczył,
gdy wspomnisz o mnie? Co mniemasz, czyż może
żyć znów, kto zmarłszy, o życiu zabaczył?