Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Rabi Tharfen na przyźbie siadł i wzywa syna;
syn pokornie go słucha, a on tak zaczyna:

»Joeb! dzisiaj cię stawiam nad me robotniki,
masz nadzorcą być dla nich, masz sprawiać ich szyki.

»Bacz, by pilnie żyźnili winnic mych ogrody,
by przy pracy nie brakło ni jadła, ni wody.

»Gnuśnych skarcisz a raźnych utrwalisz pochwałą,
czas roboty wyznaczysz i zapłatę stałą.

»Przed Sabatem, nim gwiazdy zabłysną na niebie,
zejść im każesz z pól moich do domu, Joebie,

»Nie bądź srogi, lecz nie patrz na gnuśność przez szpary;
ucz się rządzić, żyw ludzi, we wszystkiem bacz miary.