Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Jeśli głodniby byli, tyś winien, Joebie;
jeśli zgrzeszą przy tobie, grzech spadnie na ciebie!

»Tyś jest pasterz, to owce, które skubią trawę;
bacz-że tedy, bo zdasz mi z ich czynności sprawę«.

Więc młodzieniec oraczy winnych ojca rabat
sprawiał odtąd i karmił i wiódł w dom na Sabat.

Aż w dzień ony najmici rzekli do Joeba:
»Oto głodni jesteśmy po pracy, daj chleba!«

Joeb milczy i wzdycha, głowa mu opadła:
słońce zaszło, a rzesza jeszcze dziś nie jadła.

Głód po kraju, owocu niema ani ziarna,
spichrze puste i dawno nie warczały żarna.

»Czemże tłum ten nakarmię? — rzekł — zali kamienia
dam im, by jedli, miasto żyta lub jęczmienia?

»Owoc jeszcze nie doźrał, a wszakże to grzechem
zrywać z drzewa owoce z przedwczesnym pośpiechem!«