Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Śmierć mnie w otchłań ciągnie zazdrosna, —
jam już nie twoja żona miłosna
i tyś już nie mój kochanek młody!
Świątynia nasza, lazur promienny,
w sklep się zamienił ciężki i senny,
pod którym w martwej głuszy bezdennej
noc nas ogarnia i wieczne chłody...«

— O, Ziemio moja, słuchaj mnie przecie!
wspomnij minione szczęśliwe chwile!
Dziś mnie nie kocha nikt już na świecie
a tyś mnie niegdyś kochała tyle!
Więc mimo starość, co mrozi łona,
ocknij się, ocknij, piękna Uśpiona!
Jeśliś nie mumją, jeśli korona
moja nie lampą zgasłą śród cieni:
nim nas Śmierć dłonią ujmie lodową,
wzbudźmy te błogie chwile na nowo,
kiedy to Ziemia była królową,
a Słońce bogiem było przestrzeni! —

»Gdyśmy o życiu nic nie wiedzieli,
tryumfatorów w świat szliśmy krokiem,
jak dzieci małe, tacy weseli,
z szczęśliwą duszą, z pogodnem okiem!
Wiosną odziani, w świateł powodzi