Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

SŁOŃCE I ZIEMIA.
— O, pani moja, o, moja żono!
o, biedna Ziemio o zwiędłej skroni,
pamiętasz miłość naszą szaloną?
echa chwil zgasłych czy myśl twa goni?
Kiedym na jasne, czyste błękity
płaszcz swój zarzucał, płaszcz złotolity,
płynnego srebra łzami wyszyty,
który w promienne tulił cię zwoje:
widziałaś lico moje płonące, —
a błądzącego przez nieba lśniące
kochanka twego całunki wrzące
rozkoszą łono wzdymały twoje!

»Któż to mnie głosem ochrypłym woła?
czy to ty, Słońce, królu mój złoty?
Niestety! szronu dziś z mego czoła
nie zetrą twoje blade pieszczoty!
Zostaw mię w ciszy! — minęła wiosna,