Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i oświeciła dziew znużone lica...
Nieba! — jej rysy w każdej widzę twarzy!
Nieba! — to ona! lotosu dziewica! —

Chłodny aksamit wezgłowia mię parzy:
rzucam się, ryczę, jakby lew raniony!...
Ach! zabić obraz ten w pamięci wraży!

tan niepowrótny szczęścia sen — prześniony!
Ona! — a tutaj wstrętne, nagie ciała!...
Kindżał przy boku... jam tak krwi spragniony...

krzyk, — krew gorąca tryszcze z pod kindżała.