Ta strona została uwierzytelniona.
pod tym księżycem, który świateł snopem
wodną toń muska i pieści lotosy
oblewające mnie woni ukropem —
w tajemne świata zasłuchana głosy
dusza się naraz roztęskniła we mnie
i jako wiatrem poruszane kłosy,
jęła zawodzić zcicha i tajemnie.
Jęczeć zaczęła i zaczęła szlochać,
bo wyjść na księżyc zapragnęła ze mnie,
w księżycu pływać i w księżycu kochać,
tonąć w mistycznej białych widm miłości
i w lotosowej woni... A nie płocha-ć
była to żądza, która w ciele gości
i pragnie ciała, lecz był to krzyk duszy,
która już do pół wyszła z ziemskich kości
i wpół już ziemskich zbyła się katuszy —
i rozwijając skrzydła długo zmięte,
czeka już tylko, aż je wiatr poruszy,
by wzlecieć w kraje nadziemskie i święte!