Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lecz walczyć trzeba, aby noc ponura
znikła i dla was i dla tych rodzaju,
którzy nie znają, co loty sokole,
ni mogą w słońce patrzyć, gdy cień w dole...



LI.


A wy nie mówcie: Cóż my zdziałać możem,
my, co pieśniami wojujem, nie mieczem? —
wy tak nie mówcie, bo wy słowem bożem
mocni, władacie plemieniem człowieczem!
Wy mówcie raczej: łan, który zaorzem,
wyda plon suty — choć nie my go zsieczem;
drogą, którąśmy wytrzebili z trudem,
lud pójdzie — choć nie my pójdziem przed ludem!



LII.


Bo wiedzcie: lud jest zimny — jak prochownia,
ale ma w sobie wybuchy wulkanu, —
a wy jesteście, jak ognista głownia!
Lud jest jak tajny bezmiar oceanu,
potwornych czasem burz i walk widownia,
a czasem pełen milczenia kurhanu, —
a wy — jak wicher z anielskiemi pióry,
co na płaszczyznach wodne piętrzy góry!