Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XLVIII.


Bądźcie przeklęci, jeśli tych co głodem
swoich wnętrzności, swoich ócz ślepotą
wołają do was, wy, miast życiem młodem
napełnić, oczy ich na gwiazdę złotą
ciemne otworzyć, z szyderstwem i chłodem
precz odepchniecie, — albo przed Golgotą,
którą za cuda faryzeje grożą,
drżąc, w własnej piersi skrę stłumicie bożą!



XLIX.


Do was ja mówię, co jak złote ptaki
macie lot świetny i krwi swojej rosą
skrapiacie ziemię! Gdy ptak ladajaki,
szczygieł lub wróbel, w górę się nie wzniosą,
to ich nie winić! — Was w podniebne szlaki
do słońc tęsknota i piór groty niosą —
wiec zamieniajcie w czyn waszą tęsknotę,
lećcie, a innych wznoście, ptaki złote!



L.


Bo nie dość słońcu swe tęczowe pióra
w górze pokazać, nie dość śnić o raju,
gdy świat śniegowa cieniem kryje chmura,
nie dość się kąpać w własnych łez ruczaju: