Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVIII.


Wy się skarżycie, że Poezja padła,
że już królewski swój zrzuciła djadem,
że niknie nakształt sennego widziadła,
że nikt już w słońce nie idzie jej śladem,
że świat do młota wziął się i do radła,
lub zećmion piersią dziew i winogradem
woła bluźnierczo, że już nic nie warta
ta niegdyś pani — z purpury odarta?



XXXIX.


Wy się nie skarżcie! bo to nie tych winą,
co w pocie czoła pracując, nie słyszą
pieśni, więc myślą, że już wszystko gliną, —
ni tych, co martwą przerażeni ciszą,
złotem się cieszą, winem i dziewczyną:
to wy, pieśniarze, sami szatę mniszą
tkacie królowej, wy najwięcej winni!
świat będzie inny, lecz wy bądźcie inni!



XL.

Któż to miał wznosić Poezji sztandary,
i kto pozwolił paść sztandarom w walce?
kto miał dodawać nadziei i wiary,
i kto wychował zwątpienia padalce?