Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bóg na Synaju grzmiał praw swoich słowa — —
Taka pieśń musi być — a taka w wieszczu
święta potęga, jak w Mojżesza dłoni,
za którą poszedł lud wskróś morskich toni!



VI.


Lecz gdzie dziś szukać takiej wielkiej głowy,
co chodzi strojna w promieniste rogi? —
gdzie szukać piersi, która, jak spiżowy
dzwon napełniony sercem, wśród pożogi
czasów ozwała by się w głos wichrowy,
budzący ludy i budzący bogi? —
gdzie harfy, której metalowe struny
umieją błyskać, grzmieć, rzucać pioruny?...



VII.


Oto są harfy naszych mistrzów stare,
harfy pomarłych Derwidów zaklęte,
na których oni swą miłość i wiarę
śpiewając, w boje prowadzili święte,
i wielką, krwawą spełniając ofiarę,
na stosach ludy palili wyrznięte —
lub kładąc palce na Zabitej włosy,
wielkie, bolesne dobywali głosy...