Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czuła, że go sama musi pierwej przeczytać, nim go odda córce.
— Co tam może być? — szeptała, wpatrując się w nierówny i z widocznym pośpiechem napisany adres. Wiedeński stempel pocztowy niepokoił ją. Więc Karol wyjechał do Wiednia, nic mi o tem nie mówiąc? kiedy? — i poco właściwie wyjechał? i co pisze? Wszystkie te pytania, na które list w eleganckiej, niedbale zaadresowanej kopercie miał odpowiedzieć, wprost ją przestraszały.
Chciała się napić wody, ale czuła, że powstanie trudność jej sprawi. Doznawała wrażenia dziwnego ścierpnięcia w kolanach.
— Przeczytam, — szepnęła, — niech się dzieje wola boża!
I powoli wyjęła szpilkę z siwiejących włosów, wsunęła ją tępym koścem w niedoklejony rożek koperty i rozcięła papier. Ręce jej drżały gwałtownie.
List był krótki: kilka zdań tylko zawierał. Trzymała go w wyciągniętych, trzęsących się rękach w ten sposób, aby światło od okna nań padało — i zaczęła czytać:
„Panno Stefanjo! — pisał narzeczony jej córki, — chcę być uczciwym człowiekiem; poco