Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/657

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I gromów ognistych pęki
Wcisnę do ręki.
Przy nim, potęgi niebiańskiej znamię,
Orzeł niech patrzy zuchwale:
Ku nieśmiertelnej rzeźbiarza chwale
Boga dziś stworzy to ramię.»
W czasu niewiele dokonał dzieła:
Postać Jowisza, choć marmurowa,
Tak wielce prawdą i życiem tchnęła,
Że tylko, zda się, brakło jej — słowa.
Rzeźbiarz na posąg spojrzał — i oto
Zdumiony własną robotą,
Zadrżał i padł na kolana,
Czoło ku ziemi schylił w bojaźni,
I dziecię swej wyobraźni
Uznał za Boga i Pana.

Jako ten rzeźbiarz, i Homer stary
Dzieci swej myśli się trwożył,
Lękał się gniewu, zemsty i kary
Tych bogów, których sam stworzył.
Wznosząc swe mary na szczyt ołtarza,
Ojciec poetów dzieckiem był prawie;
Bo dzieci w ciągłej żyją obawie,
Czy kto laleczki ich nie obraża.
Błędom rozumu serce podlega:
Każdy miłuje swe urojenia
I każdy, w tworach swego natchnienia,