Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wość pogrąża. Od wdzięku wyrazu człowiek się zaczyna. Wszystko poza tem, a raczej poniżej: nudna zwierzyna albo manekiny zbyt hałaśliwe. Ludzi nie wielu na szrokim świecie. Od ciebie wymagam, byś jako Orgaz lub pan Havemeyer twą maskę wyjawił, a kochanką będę wprost zawadjacką, przeszczodrą, szaloną. Oblicze twoje dzisiaj nic nie znaczy. Handlowiec, pismak, fabrykant, generał czy politycznie zabrudzony mener. Nad panem dumając niejednokrotnie miewam podejrzenie, że spryciarzem jesteś, który własnoręcznie swe mrzonki zastrzelił, aby się pozbyć życiowych omyłek, ażeby do kalek psychicznych być zaliczonym i ciągłe uznanie dla bohaterstwa wymuszać swego, a wszystko razem jedynie w celu sprzęgnięcia miłego pogardy dla siebie z pogardą dla drugich.
— Nic o sobie nie wiem. Zaniedbałem cały mój autoreferat. Gdybym był kochany, mógłbym się dowiedzieć coś­‑niecoś nowego o samym sobie. Miłosne reakcje na wylew uczucia zbadałbym chętnie. Przykro mi się żenić, chociażby bez ślubu, z osobą krytycznie nadzwyczaj ujemnie do mnie uprzedzoną. Ponadto zmuszasz mię ukochana, bym dotychczasowym twoim wywodom przeciwstawił moją, czysto erotyczną, prostacką koncepcję: najbardziej podnieca kobieta wówczas, gdy tak zwaną duszę, zresztą czcigodną, przemienia w ciała, w piersi, w łydek powab.
— Proszę, jeśli łaska, wziąć ze stolika zieloną karafkę. Proponuję panu nieznany mu trunek. Zaj-