Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ugodził go między oczy. Olbrzym runął na ziemię nieprzytomny.
Miss zbezczeszczona własnoręcznie cuciła omdlałego, własnoręcznie założyła opatrunek na uszkodzone oko. Wreszcie posadzono dryblasa przy stole, a on, wsparty na ramieniu, zdziwionym głosem tłumaczył się zebranym, a w szczególności przemawiał do zrozumienia u Jerzego.
— Nie wiem, co szanownych państwa oburza? I za co pan, panie Fallusie, podbił mi oko? Kiedy służyłem w gwardyjskich huzarach w Berlinie, mieliśmy zawsze wspólne dziewczęta, które u jednego z przyjaciół mieszkały, a my, w razie ochoty, płaciliśmy za naszą wygodę i jego chwilową niewygodę. Nikt w tym nic zdrożnego nie widział. Z Guciem umówiliśmy się już dawno co do dzisiejszego wieczora. Że pan, panie Fallusie, nie wiedział o tym, to jeszcze nie powód, bym nosił guza na czole.Tylko wśród naszych barbarzyńskich stosunków możliwe podobne afery.
Był zrozpaczony, zaś major z paradnym sapaniem ujął tysiąc koronowy banknot, przyłożył go do świecy i zapalił płonącym papierem ogromne cygaro.
Zgnębił młodzieńców zupełnie. Wyjmowali dziesięciokoronowe papierki i zapalali papierosy. Lecz nie zdołali odwrócić od siebie widocznego pogromu.
Jerzy usiadł naprzeciw amorkowej statuetki i, wpatrzony, milczał, jak gdyby nie wiedząc o niczyim współistnieniu.
Wśród zakopconej ciszy padła surowa komenda: