Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i stąd śmiech schorzałych dziewcząt, zwycięskich starców, niepłodnych kobiet, bohaterskich jeńców —
śmiech skazańców, libertynów i śmiech patrycjuszów, Neronów, Heljogabalów, Atylli, Napoleona, Łukasińskiego, Chłopickich — śmiech boskich figurynek, pionków i na śmierć skazanych bogów żywych.
— Zaprawdę, Pośle — podjął zachwycony Suplent — wsłuchiwałem się nieraz w rozperlone ,c‘ dorodnego tenora, a potym w nieuchwytne gadanie na zwykłych, konających wargach i odnalazłem oba śmiechu bieguny, południk męczący i wiecznie świeżą, lodowatą północ.
— Baju, baju — zerwał się bełkocący Chrześcijanin — a czymże ci grożą odległe szumy wód wiosennych, czy chyboty topolowych prętów, nękanych przez listopad słotny? No powiedz, czy radosnym pośpiewem? A czym wabi cię, kochasiu, porykanie stajennego bydła w grudniowe świtanie lub ono kwilenie świerszczów w miedzach między koniczyną, czy przemądre balanse szuwarów wzdłuż błotnistej grobli, czy wilgi śpiew lipcowy w płodnym sadzie, no gadaj czymprędzej, mądralu, czym cię wabi, czy weselem może, krzyk niewiasty pod nożem rodzącej, a rozpacz aktorska w ostatniej scenie komedji, a bezsenny hejnał, grany ze szczytów historycznej wieży?
Poseł rozstawił dobrodusznie palce na głowinie staruszka, poskrobał go w ciemię i pouczył:
— Ot, wyliczyłeś, stary niedołęgo, same tony skonane, ponure, z rozpacznych wysiłków wylęgłe,