Strona:PL Jasnowidze i wróżbici.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W dziedzinie psychologii chorobliwych przejawów, którymi Poe szczególnie się zajmował, a więc w dziedzinie lęku istnienia, trwogi przedśmiertnej, spotkał się z uznaniem najbardziej w tym kierunku powołanego badacza. W swojem nadzwyczaj subtelnem studyum o strachu powiada Mosso, profesor uniwersytetu w Turynie: „Nieszczęśliwy poeta Edgar Poe może uchodzić za jednego z tych, którzy zbadali skutki strachu. Nikt nie opisał ich z taką drobiazgowością, nikt nie zanalizował ich tak dobrze, nikt nie ukazał nam w tak wstrząsający sposób owych bolesnych uczuć, które człowieka w skałę zamieniają, które serce rozdzierają i szarpią duszę niewymownym lękiem, napełniając ją grozą przedśmiertną.”
Ta groza wygląda ze wszystkich poezyi Poego, jakby skamieniałe przerażenie, zastygłe w oku od wieków. Jest to czasem obawa przed samotnością, która gna „Człowieka tłumu” późną nocą w odległe, brudne dzielnice miasta za otoczeniem ludzkiem, podobnie jak ów stary poeta z „Bel-ami”, Maupassant'a błąka się nocami po ulicach i szuka ludzi. Jest to czasem obawa przed śmiercią pozorną i przedwczesnym pogrzebem, jak w „The premature burial”. Jest to czasem strach przed samą możliwością strachu, jak w „The fall of The house of Usher”. „Zginę, muszę zginąć w tem strasznem, potwornem obłąkaniu. Tak, nie inaczej — zginę. Boję się przyszłych zdarzeń nie jako takich, lecz lękam się ich skutków. Drżę na myśl o najbardziej codziennych wypadkach, które mogą wpłynąć na ten nieznośny rozstrój. Nie niepokoi mnie niebezpieczeństwo, lecz myśl o nieuniknionem jego działaniu, o strachu. Czuję, że w tym przedrażnionym, chorobliwym stanie nadejdzie kiedyś chwila, w której oszaleję i zginę w walce z nieuchwytnym upiorem: trwogą”. A przecież groza zawiera w sobie pewien pierwiastek, który jest rozkoszą — rozkosznym dreszczem strachu.