Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Musi się zabawić, ma swoje małe potrzeby. Przyjmuje z oschłym przymusem, jak jałmużnę od wroga.
Ból dziecka boleśnie uraża ból rodziców, cierpienie rodziców niebacznie uderza w ból dziecka. Jeśli starcie jest tak silne, o ile byłoby silniejsze, gdyby dziecko wbrew naszej woli, samo w samotnym wysiłku, nie przygotowało się zwolna, że nie jesteśmy wszechmocni, wszechwiedzący i doskonali.

111. Gdy się uważnie wpatrzyć nie w zbiorową duszę dzieci tego wieku, a w jej części składowe, nie w gromadę, a w indywidua, widzimy znów dwie biegunowo różne organizacje.
Odnajdujemy to, które cicho kwiliło w kołysce, powoli unosiło się o własnej sile, oddawało bez protestu biszkopt, zdala przyglądało się bawiącym w koło, a teraz ból i bunt topi w łzach niedostrzeganych nocą.
Odnajdujemy to, które siniało w krzyku, na chwilę nie można go było bez trwogi zostawić samego, wydzierało rówieśnikowi piłkę, przewodziło: „no, kto się bawi, prędzej, bierzcie się za ręce“, a teraz narzuca swój program buntu i czynny niepokój rówieśnym, całemu społeczeństwu.
Mozolnie szukałem wytłomaczenia tej bolesnej zagadki, że w zbiorowem życiu i młodzieży i dorosłych, tak często myśl uczciwa kryć się musi lub cicho perswadować, gdy buta rozbija się krzykliwie; że dobroć jest synonimem głupoty lub niedołęstwa. Jak często rozważny działacz społeczny i sumienny polityk, sam nie wiedząc czemu ustępuje, znalazłby wytłomaczenie w słowach Jelenty:
— Ja nie posiadam czelnej gęby dla odpowiadania na ich koncepty i złośliwości i nie umiem rozmawiać i ro-