Lecz już wkrótce czytamy, iż wybory do rady w r. 1509 były bardzo burzliwe. Widocznie toczyła się znowu walka między polskiem pospólstwem a niemieckim patrycyatem. Starosta przerwał wybory; ale to spowodowało z jednej strony spisek pospólstwa polskiego 1511 r., z drugiej skargę do króla o naruszenie praw. Ostatecznie zwyciężyła ludność polska i wybrała 1512 r. na wójta Polaka, Mikołaja Gabońskiego; spór zaś miasta ze starostą rozstrzygnął Zygmunt I., przywracając mieszczanom wolność wyboru zwierzchności i zakazując staroście wzywać radę na zamek. Ponieważ zaś wówczas panowały w Węgrzech niepokoje, polecił mieszczanom obracać cła, wybierane przez 8 dni przed i po jarmarku na św. Marcin, na ubezpieczenie twierdzy[1].
Mimo tych rozterek wewnętrznych i walk narodowych, miasto po ostatnich klęskach podźwignęło się widocznie i powróciła choć w części dawna zamożność; z licznych bowiem testamentów spisanych wtedy widzimy, że w mieście kwitnął wyrób narzędzi rolniczych, mianowicie spotykamy znaczne, po kilka tysięcy sztuk wynoszące zapasy sierpów.
W r. 1512 odbywały się gody weselne króla Zygmunta I. z Barbarą Zapolyą, wojewodzianką siedmiogrodzką. Zaręczoną na Trenczyńskim zamku królewską oblubienicę odwozili brat jej Jan, póżniejszy król węgierski, i matka Jadwiga w orszaku 1400 jezdnych[2] do Krakowa przez Nowy Sącz, a tutaj witały ją, jak niegdyś królewnę Jadwigę, liczne zastępy panów oraz krakowskiej i sandomierskiej szlachty.
Powitanie to było jednak ostatnią uroczystością, jaką ten gród obchodził w swych murach, na niej też kończą się świetne dzieje Nowego Sącz, przeplatane klęskami pożarów (str. 20 i 30); od tego bowiem czasu wszystkie stosunki ekonomiczne i polityczne jak gdyby się spiknęły na powolne podupadanie i zubożenie tego dotychczas kwitnącego miasta.
Za świetnych czasów Sącza jego stanowiły cechy, już w XV. wieku liczne bardzo w których kupiło się właściwie jądro mieszczaństwa; miały one swoje narady i walne zebrania, na których rozstrzygano bieżące sprawy pod przewodnictwem cech-