skim, aby szanowali przywileje mieszczan sądeckich, dotyczące wolności opłaty od przewozu towarów. — Tegoż roku Paweł murarz, wówczas rajca sądecki, kupił wieś Żeleźnikową, którą oddał miastu na własność, zastrzegając sobie, aby rada miejska kaznodziei niemieckiemu płaciła corocznie 10 grzywien, a ubóstwu szpitalnemu tygodniowo 2 grosze. Gdyby zaś wypadkiem kaznodziejstwo niemieckie ustać miało w kościele sądeckim, rzeczonemi 10 grzywnami rajcy miejscy wyposażyć mają nowy ołtarz, który wystawią w kollegiacie[1]. Widać więc z tego, iż przewagę w mieszczaństwie mieli jeszcze podówczas Niemcy, ale coraz gęściej występują już nazwiska polskie lub spolszczone[2].
Roku 1453 pozwala król miastu wybudować most na Dunajcu i pobierać myto, z tem zastrzeżeniem, aby wolno było przy niskim stanie wody przejeżdżać rzekę w bród i cła nie opłacać[3]; r. 1461 zezwala na sejmie w Korczynie na urządzenie jarmarku na św. Marcin, gdyż z dawniejszego przywileju nie korzystano.
Od r. 1469 do 1470 przebywali synowie królewscy w zamku nowosądeckim[4], gdzie kształcili się pod sławnym humanistą włoskim Filipem Kallimachem, biegając zimą w kożuszkach baranich i ucząc się religii i łaciny pod surowem okiem księdza Długosza, „aby się nic zaraźliwego w ich miękkie dusze nie wkradło“, jak powiada złotousty Piotr Skarga.
Ostatni raz bawił Kazimierz Jagiellończyk w Sączu 2. października 1471 r., kiedy odprowadzał wezwanego przez jedno stronnictwo na tron węgierski 13–letniego syna swego Kazimierza, który niezadługo zasłynąć miał w kościele Chrystusowym koroną nieskazitelną świętości i cudów. Wyprawa ta jest także jednym
- ↑ Sądeczyzna T. II. str. 206.
- ↑ W roku 1453, jak świadczą akta kollegiaty, stanął rzeczywiści ów ołtarz (św. Mikołaja, który już jednak dawno nie istnieje), i to z funduszów Pawła murarza. Najlepszy więc dowód, że kaznodziejstwo niemieckie przy kollegiacie istniało tylko do r. 1453, a nie dłużej, jak utrzymuje mylnie „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego“.
- ↑ Dokument wydany w Krakowie 22. lipca 1453 r.
- ↑ Niektórzy autorowie podają Stary Sącz jako właściwe miejsce pobytu królewiczów z Długoszem, inni Nowy Sącz, w czem nie ma żadnej historycznej sprzeczności, gdyż w jednem i drugiem mieście, blizko siebie leżącem, naprzemian przebywali. Za pobytem królewiczów w Nowym Sączu przemawia też nieprzerwana tradycjya i ta okoliczność, że Długosz żył w wielkiej przyjaźni z ks. Bugiem, przełożonym kollegiaty nowosądeckiej, z którym długie nieraz chwile przepędzał na wzajemnych rozmowach.