Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednak obracając się do mnie, rzekł: «Słuchajno mój dobrze urodzony przyjacielu. Powiedz mi kto od śmierci szewca Moragnona robi najlepsze trzewiki?» Kobiety zdziwiła ta mowa, ja zaś wpadłem w wściekłość. Pobiegłem po szpadę i pogoniłem za Don Krzysztofem, doścignąłem go gdy przemykał się przez małą, ciasną uliczkę i stanąwszy przed nim zawołałem: «Zuchwalcze, zapłacisz mi twoje nikczemne zniewagi!» Don Krzysztof ujął za rękojeść szpady, ale spostrzegłszy na ziemi kawał kija, porwał go, uderzył w moją klingę i wytrącił mi szpadę z ręki. W tej chwili porwał mnie za włosy, zaniósł do rynsztoka i rzucił weń, ale tak gwałtownie, że postradałem przytomność.
Przyszedłszy do zmysłów, ujrzałem nad sobą tego samego szlachcica który kazał był unieść ciało mego ojca i dał mi tysiąc pistolów. Padłem mu do nóg, podniósł mnie z dobrocią i kazał abym udał się za nim. Szliśmy w milczeniu i przybyliśmy na brzegi Manzanaresu gdzie zastaliśmy dwa kare konie. Długo galopowaliśmy, wreszcie stanęliśmy u opuszczonego domu, którego brama i drzwi same przed nami się poodmykały. Weszliśmy do pokoju wybitego ciemnem suknem i oświe-