Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Służących oddalono i dziewczęta kolejno nam usługiwały. Pani Santarez wycieńczona doznanemi wzruszeniami, wypiła dwa kieliszki starego alikantu. Żywe jej oczy, tem więcej po tem zabłysły; rozweselała i zdaje się że tym razem obie córki razem poczuły żądło zazdrości; wszelako przez uszanowanie dla matki nie śmiały się jej oddawać. Pomimo jednak skutku wina, nie podobna było nic zarzucić jej obejściu. Z mojej strony, myśl owładnięcia jej sercem, wcale nie przeszła mi przez głowę. Płeć i wiek dostatecznie zastępowały nam miejsce zalotności. Stosunek natury, rozlewał na nasze obejście niewypowiedziany urok, tak że z trudnością myśleliśmy o rozłączeniu. Zachodzące słońce byłoby nas rozdzieliło, ale zamówiłem chłodniki u sąsiedniego cukiernika. Wszyscy z przyjemnością powitaliśmy ich zjawienie się, tym sposobem bowiem mogliśmy pozostać razem. Zaledwo zasiedliśmy do stołu gdy drzwi otworzyły się i wszedł Don Krzysztof Sporadoz. Wkroczenie szlachcica francuzkiego do haremu sułtana nie byłoby sprawiło przykrzejszego wrażenia od tego, jakiego doznałem na widok Don Krzysztofa. Pani Santarez i jej córki nie były wprawdzie memi małżonkami i nie