i równoległej alei, spoglądając często na tę którą tylko co porzuciłem.
Nazajutrz z rana, zajęty powstającem we mnie uczuciem i rozmyślając nad jego postępami, osądziłem że może ta chwila nie jest bardzo daleką, w której piękna Ineza da mi prawo pisania do niej; ponieważ zaś nigdy w życiu nie pisałem miłosnych listów, zdało mi się że powinienem był wprawić się nieco w styl. Wziąłem więc pióro do ręki i napisałem list następującej treści:
Drżąca moja ręka zgodnie z bojaźliwem uczuciem obawia się kreślić te wyrazy. W istocie cóż mogą one przedstawić? Jakiż śmiertelnik zdoła pisać idąc za głosem miłości? gdzież pióro które godnie go na papier przeniesie?
Chciałbym w niniejszem zebrać wszystkie myśli moje, ale cóż gdy one uciekają przedemną; błądzą zapewne po ścieżkach Buen-Retiro, zatrzymują się na piasku który ślady stóp twoich zatrzymał, i nie mogą się ztamtąd oderwać.
Czyliż w istocie ten ogród naszych królów jest tak pięknym jak mi się wydaje?