Natenczas derwisz popchnął jedną ścianę grobowca i pokazał mi schody prowadzące do głębszych jeszcze podziemi. «Zejdź tędy, rzekł, ja nie potrzebuję ci towarzyszyć, wszelako wieczorem przyjdę po ciebie.» Zszedłem więc i ujrzałem rzeczy, które z prawdziwem szczęściem bym wam opowiedział gdyby dane słowo honoru nie kładło temu nieprzezwyciężonej przeszkody.
Stosownie do obietnicy, derwisz przyszedł po mnie wieczorem. Wyszliśmy razem i przybyliśmy jeszcze do innej jaskini gdzie nam zastawiono wieczerzę. Stół umieszczony był pod złotem drzewem wyobrażającem rodowód Gomelezów. Drzewo rozrastało się na dwie główne gałęzie, z których jedna przeznaczona dla Gomelezów machometanów, zdawała się rozkwitać całą siłą roślinności; druga zaś Gomelezów chrześcijan widocznie schła i najeżała długie i groźne ciernie. Po wieczerzy, derwisz rzekł: «Nie dziw się nad różnicą jaką spostrzegasz między temi dwoma głównemi gałęziami. Gomelezowie wierni prawom proroka, otrzymali korony w nagrodę, podczas gdy drudzy żyli nieznani i zajmowali różne małoważne urzęda. Żadnego z tych drugich nigdy nie przypuszczono do
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/206
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.