Ta strona została uwierzytelniona.
Cały strop nieba w pomrokach tonie, —
Nikt tu nie czuwa przy strasznym zgonie...
Ziemia dogasa cicho, powoli...
Coraz to więcej eter ją ziębi,
Wskróś szczelinami wnika do głębi.
Ona drży zlekka. W czas ten niedoli,
Z łona jej płyną tłumione jęki
Ciszej i ciszej... Skończone męki.
Przeminą lata, wieki, wieków wieki,
Przez szary przestwór ziemia, czarna bryła,
Słabnąc i słabnąc, krążyć będzie w locie,
Jako ten orzeł, co zranion śmiertelnie,
W wirowym ruchu leci na dół, leci.
Wszystkiem rządzący w przestworze ład
Każe, by ziemia zwiędła, jak kwiat —