Strona:PL Jan Lemański Colloqvia albo Rozmowy.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Dano głos podsądnemu. Ten rzekł:
— »O Minosi!

Jest przysłowie
wśród wilków takie: póty nosi
wilk, aż jego poniosą. Choć, sędziowie,
jeśli
tom rzekł, to nie żeby siebie równać z wilkiem,
tylko — ot mnie ponieśli...
Żyjem, a za chwilkę
śmierć... tfy-tfy!.. pędzi,
śmierć, która nie pyta,
kto tam z krawędzi...
i wyciągasz pazury... tfy-tfy-tfy!.. kopyta.
Tak, tak. Ot i nieboszczka... Jeszcze wczoraj, giezło
jej bieluteńkie prażyło słoneczko,
a dziś — już się jej zczezło,
jak mówi poeta.
O gdzieżeś, owieczko?..
Gdzie ten bieg twój chybki?
gdzie ta żywość, która ci rozwidniała ślepki?
gdzie ten?... gdzie to?.. gdzie ta?..
jak mówi poeta...
Spotkałem ją sam-na-sam, na rubieży
leśnej. Przywitałem czule.
Rozmowa. Prosi, żeby powiedzieć jej coś o ogóle.
— Rozczytuję się — mówi — w tej waszej bibule,
a kto ogół? gdzie leży?
1kto go stanowi? —
nie wiem, choć mnie tu zabij.
Ten zwrot o zabiciu