Strona:PL Jan Lemański Colloqvia albo Rozmowy.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest bezwzględność, duch — we mnie,
brud — w świni, mój knurze.

— A moja filozofia —
rzekł Wieprz — ma się inak:
nieskończoność obierzyn,
ziemniaków gar, szpinak.

Poezya — to zwichnięte
puste apetyty:
nie piórkiem lubi dłubać,
kto zdrów, kocha, syty.

chociażby ci słowa
te były niemiłe,
powiem: na życiu zna się,
kto ma żer, ma »siłę«.

Rzekł Poeta cierpliwy:
— Panie brudny morus,
żeruj, żuj, »żyj«, lecz nie sądź:
do tegoś nie dorósł.

O sile — milcz, bądź niemy
I nie mów, bo we łbie,
zamiast myśli i rymów,
masz wągry i kiełbie.

Po replikach Wieprzowi
gdy było markotno,
załkał i rzekł; — Tyś umarł,
o jakże mi smutno!