Strona:PL Jan Lemański Colloqvia albo Rozmowy.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie mielibyśmy, przyznaj, czem płacić za żarcie.
I zdechnięcieby z głodu czekało nas jeno.


LEW MŁODY, zapalczywie.

To zdechniem! Chodź! pomyśl — zdechniem za areną!


LEW STARY.

Posłuchaj, znośmy jakoś więzy społeczności:
W cyrku życie nie lekkie, lecz cięższe, kto pości.


LEW MŁODY.

Chodź... Słyszałem, są lasy gdzieś majoratowe.
Chodź... zaczniemy pielgrzymie życie z postem — nowe!


LEW STARY.

Nie... Jam przywykł do cyrku... Lubię oklask, tłumy...


LEW MŁODY, z gniewem.

O ty padlinolubie! O ty, lwie bez dumy!


LEW STARY, spokorniały.

Lecz z myślą o jutrze.


LEW MŁODY, z furyą.

Haniebnem...


LEW STARY, jak wyżej.

Wierz mi, nie żałuj tych stref,
Tam, gdzie...