Strona:PL Jan Kasprowicz - Księga ubogich.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rad jestem waszemu przyjściu
I wy też będziecie mi radzi:
Strudziła was długa wędrówka,
A skądże to Pan Bóg prowadzi?

Zdaleka, widać, idziecie — — —
Człek się na wieści łakomi...
Przyglądam się waszym obliczom:
Znajomi, czy nieznajomi?

Hej! raty! przeraty! Dyć niema
Żadnego wątpienia! wy nasi!
Witajcie, kochani bacowie,
Witajcie mi, drodzy juhasi!

Żegnali my się niedawno —
Ktoś szepnął, że może na wieki!
Żartował, boć znów się witamy,
Nie dzielą nas góry ni rzeki.

A ponoć w cudze wy kraje,
W cudze poszliście miasta?
Cud wam się jawił niejeden —
Gadać! Ciekawość ma wzrasta...

Cóż to? milczycie? Dla czego?
Czym nie wart jest odpowiedzi?
Żyję, tak! żyję, to prawda!
Lecz zbrodzień we mnie nie siedzi.