Strona:PL Jan Kasprowicz - Księga ubogich.djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

XXIV

Nie długo trwała ma radość,
Zrodzona z radości słońca —
Smutek się rozszedł po ziemi,
Żałoba wędruje bez końca.

Wloką się za nią me kroki,
Wzrok mój niepewny się wlecze,
Choć innymby razem świat ten
Weselić mógł serce człowiecze.

Złocą się jeszcze pola,
Pełnią zieleni lśnią drzewa,
Nad owsem niepokoszonym
Ptak mój kochany śpiewa.

Jeszcze mi błękit niebiosów
Wdzięczy się jaknajcudniej
I świerszcze głośno ćwierkają
W żarze sierpniowych południ.

Gdzież powód jakiej żałoby?
Gdzież jest przyczyna smutku?
Ni jedno kwiecie nie zgasło
W naszym przydrożnym ogródku.