Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Gdzież jest to źródło czarowne,
by ręce obmyć
z tej krwi królewskiej?...
Zabiłam króla!...


STARZEC.
Bijcie, pioruny! pal się, błyskawico!


TOPIELICA.
Przybył k'nam z orszakiem,
spoczął w komnacie, spokojny,
siwy, jak gołąb,
i ja go zabiłam — — —
temi rękami — —
i las się poruszył — — —
Zabiłam króla!...


WDOWA.
Skały, słuchajcie! Wysłuchaj, ty lesie,
skargi nieszczęsnej matki!
Oto zbrodniarka, co zabiła siostrę,
a moją córkę — —!


STARZEC.
A ja oskarżam — słuchaj, ty pobladły,
smutny księżycu!
Słuchajcie, wy gwiazdy
przygasające!
Ja ją oskarżam
o królobójstwo!
Gdzież jest ten sędzia, co godnie ukarze
taką ohydę?!...


OBŁĄKANA.
Ach!...